Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co mówisz, nieodgadniona? Ja żyję tylko dla Henryki! wyznał zdziwiony Azzo, wpatrując się w zasłonioną kobietę.
— Zapomnij o Henryce, ona już do ciebie nie należy!
— Henryka przebywa w moim! pałacu!
— Przed godziną była tam, w tej chwili już jej tam nie ma!
Przerażony Azzo cofnął się o krok w tył.
— Pójdź za mną, a zobaczysz, gdzie ona jest! — mówiła dalej Aja, i wystąpiła z pomiędzy filarów na drogę wiodącą ku ulicy. — Wreszcie wierz moim słowom i mojej przysiędze, że żywego lub zmarłego posiadać cię muszę!
Niezmiernie zaciekawiony Azzo, mimowolnie udał się za zakwefioną przewodniczką; sądził, że ma do czynienia z warjatką! Aja pochwyciła go za rękę i poprowadziła na ulicę. Dobrze obliczyła.
Pobliską poprzeczną ulicą, wiodącą na ulicę Foburgo, zbliżał się po nocy okropny orszak. Na przodzie kapitan de las Rosas konno, za nim również konno oddział halabardników. Za nimi, przez parobków inkwizycji podtrzymywana i szarpana, prawie omdlała Henryka za nią trzech księży, a przy nich sześciu familiarów z pochodniami; drugi oddział halabardników zamykał orszak.
Aja wyciągnąwszy rękę wskazała straszny orszak, przed którym znajdujące się jeszcze na ulicy pospólstwo ze strachem ustępowało.
Azzo osłupiałym wzrokiem spojrzał na okropne widowisko, które jakby na rozkaz zagadkowej kobiety, nagle się przed jego oczami przesunęło. Mniemał, że go uwodzi jakaś okropna mara; nie mógł wierzyć w możliwość, w prawdę tego, co widział przed sobą.
— Zapomnij o Henryce, ona już do ciebie nie należy! rzekła zakwefiona, ciągle na orszak wskazując.