Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/366

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rów niosących pochodnie, weszła do pałacu przez drugie drzwi, które prowadziły wprost do wejścia na pierwsze piętro. Szła właśnie w pośród czerwonego światła przez korytarz, a za nią margrabina i adjutanci, gdy z salonu dał się słyszeć głos:
— Biada temu kto mi cię wydrzeć zapragnie!
Izabella otworzyła drzwi — i w oczach jej sprawdziło się to, co jasnowidząca przepowiedziała. Musiała zebrać wszystkie siły, aby zachować przytomność umysłu; zatem czy to chwiejąca się z obawy, czy też pragnąc utrzymać się, schwyciła margrabinę za rękę.
— My sami wydrzemy wam tę donnę, mości książę, bo powiedzieliśmy sobie, że przy znanej waszej brawurze, kto inny uczynićby tego nie śmiał. Przybyliśmy zatem sami, nie miej nam tego za złe, bo wam odpłacamy tem za ostatnią wyświadczoną nam usługę. Mości książę de la Torre, w objęciach waszych trzymacie morderczynię!
Królowa krokiem naprzód postąpiła, znowu uczuła całą swą siłę i przewagę, którą chciała ukarać ukochanego zdrajcę, kara ta miała być straszną.
Henryka obłąkana tak nagłemi wypadkami i słowami królowej, wyrwawszy się z objęć Franciszka, niepewnym krokiem posunęła się ku ukorowanej rywalce, i załamując wzniesione ku niej ręce, padła na kolana.
Zgroza przejęła obecnych, gdy usłyszeli powyższe słowa królowej. Margrabina blada i przerażona spojrzała na czarną donnę i na generał-kapitana, który ponurym wzrokiem odpowiadał królowej; również mocno zdziwieni adjutanci spojrzeli po sobie szukając wyjaśnienia.
— Najjaśniejsza pani, i bez łask, jakiemi mię dotąd obdarzać raczyłaś, jestem szlachcicem. Don Franciszek Serrano y Dominguez de Delmonte, żąda od was usprawiedliwienia się z okropnych słów, któremiście zelżyli tę w obec was bezbronną kobietę! w najwyższem uniesieniu