Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łatwiej do wykręcających się drzwi. W ciemnym przejściu znalazł schody; tęsknota i pragnienie serca niepowstrzymanie naprzód go gnały.
Wtem w pobliżu dał się słyszeć miły śpiew dziewiczy przy towarzyszeniu mandoliny. Franciszek, słuchał go z błogiem uczuciem, znał głos Henryki, tylko kilka kroków przedzielało go od ukochanej, szukał wejścia do pokoju, ale nadaremnie!
Dziesiąta godzina już zapewne wybiła.
Na wszystko zdecydowany Franciszek, zawołał głośno: „Henryko!“
Na pobliskim krużganku otworzyły się drzwi, około których w ciemności ciągle krążył; oczekującego oblało światło.
— Henryko! zawołał jeszcze raz i zbliżył się do przejścia, z którego usłyszał czyjeś lekkie kroki — oblicze jego rozjaśniło się, dusza rozradowała, bo w bladym zjawisku, które z pokoju na otwarty korytarz wybiegło, poznał Henrykę, która jego wołanie usłyszała i z bijącem sercem również poznała głos jego, a teraz nie mogąc wymówić ani słowa, pokonana tak długo oczekiwaną rozkoszną chwilą, padła w objęcia odzyskanego.
— Mój Franciszku! wymówiła, a łzy radości jak perły w oczach jej zabłysły; w tych dwóch wyrazach odbiła się cała rozkosz jej duszy. Serca ich razem udzerzyły, usta zerknęły się w gorącym pocałunku; była to szczęśliwa chwila spotkania się dwojga ludzi, na wieki z sobą złączonych mimo wszystkiego co ich dzieliło, i co od czasu owego nagłego rozłączenia zaszło!
— Przybywam uwolnić cię, moja Henryko! rzekł na koniec Franciszek. Nie ociągaj się, weź zasłonę i chodź ze mną!
— Pozwól niech ci się przedewszystkiem przypatrzę; pozwól niech niepojęcie uradowana spocznę w twojem o-