Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dział; wiesz, że Don Miguel kocha mnie, i że zawsze byłem i jestem z radością jego posłusznym synem. Dla tego idę do niego spokojny i bez obawy! Pójdź naprzód, mój Domingo i powiedz mu, że jego rozkaz niezwłocznie wypełnię!
— Mówcie tylko potem w ten sposób z waszym dostojnym ojcem, Don Franciszku, a wszystko znowu dobrze będzie! — poważnie rzekł stary sługa i spiesznie udał się przez korytarz do mieszkania pana zamku Delmonte, aby mu zameldować pierworodnego. Przytem wpatrywał się w rysy rozgniewanego, i musiał przyznać przed sobą, że nic dobrego nie zapowiadały.
— Don Franciszek natychmiast będzie służył! — doniósł, i na niemy znak Don Serrany, z ciężkiem sercem wyszedł z pokoju.
Don Miguel, którego wysokiej, wspaniałej postaci wiek jeszcze nie pochylił, zdjął był lekki kapelusz, który zwykle nosił, i ukazały się w świetle jego srebrzyste, poszanowanie wzbudzające włosy. Stał przed stołem zapełnionym skryptami, mapami i książkami, i składał jakieś duże pismo, które zepewne ważne być musiało, bo je starannie obejrzał, a następnie wielką pieczęcią opatrzył.
W tej chwili syn jego, jak zawsze z ręką na piersiach i z ukłonem, wszedł do wysokiego, starożytnemi rzeźbionemi meblami i wielkiemi obrazami przyozdobionego pokoju, a gdy Don Miguel nie odwrócił się i nie powitał go, stanął przy drzwiach i czekał, aż ojciec rozkaże mu bliżej przystąpić.
Don Miguel, może dla większego uspokojenia się, pierwej powoli skończył swoją robotę, nie troszcząc się bynajmniej, że noc przeszła mu bezsennie, bo przeglądający już przez okna poranek zaczął przyćmiewać blask świec. Nakoniec wyprostował się i spojrzał na oczekującego słów jego Don Franciszka.
— Za nadejściem dnia udasz się do Madrytu, w towa-