Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

otaczającej ją nocy rozpoznać nie mogła, i po labiryncie sal i przejść zawsze w to samo miejsce wracała, i znowu naglona nadzieją, wysilający i nowy śmiały bieg rozpoczynała.
Tęsknota gnała ją ze śmiertelną trwogą... Franciszek musiał już wejść do pałacu... Szukał jej jak ona jego! Pot wystąpił jej na czoło, serce biło gwałtownie, drżąc z niecierpliwości widziała bezwładność swoich usiłowań w dostaniu się na dół do ukochanego.
Jeszcze raz musiała wydobyć ostatnie siły i w ciemności szukać skrytego wyjścia z tego strasznego labiryntu... tęsknota dodawała jej odwagi, wołała:
„Muszę cię znaleźć albo sama zginę, mój Franciszku! Biegła w przeciwynym kierunku... nakoniec chwyciła za drzwi około siebie obracające się... i wydała radosny okrzyk, — nakoniec znalazła ukryte wyjście. Ostrożnie macając rękami, przestąpiła te drzwi, a potem powoli szła trzymając się ściany.
Nieprzenikniona ciemność otoczyła samotną.
Dziękowała Najświętszej Pannie, gdy się nakoniec dostała na pierwszy stopień schodów, prowadzących na dół, gdzie spodziewała się znaleźć Franciszka. Lewą ręką trzymała się ściany lub galeryj, a prawą wyciągnęła przed siebie, aby zstępując ze schodów o cośkolwiek się nie uderzyła.
Serce jej biło gwałtownie i głośno. Już się dostała na przedział ciemnych schodów... wtem nagle lodowaty dreszcz przebiegł po jej ciele. Macając ręką dotknęła jakiegoś przedmiotu i chwyciła za czyjąś głowę.
Przestrach wstrząsnął samotną... myślała, że padnie... mniemała, że się myli, bo któżby mógł się wcisnąć do labiryntu jej pałacu!
Henryka stała nieruchoma... ręka jej, nie mogła o tem wątpić, spoczęła na głowie człowieka.