Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Prim widocznie był szczęśliwy jak Olozaga — po upływie kilku godzin, właśnie gdy półcień padał już na ulice stolicy, zapukał do mieszkania Serrany.
— Znalazłem, kochany przyjacielu! — zawołała radośnie.
— Mów — gdzie ona przebywa? — Niezwłocznie do niej muszę pośpieszyć! — zawołał Franciszek.
— Cierpliwości, wszystko to wymaga przedewszystkiem rozwagi i spokojności! A zatem naprzód... margrabina zaszczyciła tem samem zleceniem Olozagę, co ty mnie...
— Więc był posłany przez królową! — Niezawodnie — chociaż Olozaga razem ze mną przybył przed pałac krezusa, który zdaje się być opiekunem twojej Henryki, jednak w raporcie zdanym margrabiemu oświadczył, że jej nie znalazł! śmiejąc się wesoło powiedział Prim.
— Wybornie, a więc nikt ktoby jej mógł zagrażać nie wie o miejscu jej pobytu! Ale mówiłeś coś o jej opiekunie? Niezmiernie obawiam się, aby Henryka nie dostała się w ręce człowieka, który...
— Który co najmniej musi być jakimś wschodnim księciem. Tak, tak, mój przyjacielu ma pałac przy ulicy Granada, któryby ledwie książę de la Torre z takim przepychem i cudownym gustem urządzić zdołał!
Franciszek Serrano osłupiał — po raz pierwszy wpadł na myśl, że Henryka, ów czarownic piękny obraz jego pierwszej miłości, otoczona całym urokiem przeszłości, uwiedziona podszeptami innego człowieka, poszła za nim. O czem nigdy nie pomyślał, czego nigdy nie przypuszczał, o czem zapomniał goniąc za szczęściem i sławą, to stanęło teraz przed nim w straszliwej możliwości. Henryka mogła pójść za innym, mogła innego wysłuchać i wybrać — podobnie jak on! Czyliż dzisiaj była jeszcze piękniejszą i w swojej powadze jeszcze bardziej ujmującą niż przedtem!