Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nagle mógł postrzedz nowego nieprzyjaciela — przewraca on ogień ciskające oczy — ale nie lękający się śmierci bandryllerowie nie czekają aż na nich uderzy, dwóch z pomiędzy nich zbliża się do rozdrażnionego zwierzęcia i ciskają mu chorągiewki na szeroki grzbiet, a ich haczyki czepiają się jego sierści i mięsa. Potwór czuje ból, a nie wie, skąd to pochodzi. Kiedy się ku tym pierwszym napastnikom zwraca, z podziwienia godną zręcznością ścigają go dwaj najbliżsi bandryllerowie i ciskają mu na kark swoje laski. Byk wstrząsa się, ryje ziemię racicami, i zrozpaczony rzuca się to na tego to na owego napastnika, ale ci są zręczniejsi niż silne niezgrabne zwierzę.
Wszystkie spojrzenia zwrócone są na tę wzruszającą scenę — z wytężoną uwagą niezliczeni widzowie śledzą wszelkie poruszenia walczących stron po szerokim, okrągłym amfiteatrze — jest to bowiem straszna walka na życie lub śmierć, gdyż jeżeliby zwierzę dostało się do przeciwnika, ten byłby zgubiony! Grobowa cisza panuje w rozległem kolizeum; wtem nagle daje się słyszeć krzyk przeraźliwy i przejmujący. Co to zaszło? Skąd pochodzi ten krzyk? Czy odnosi się on do mocno w tej chwili zagrożonego Cucharesa, który byka do siebie dopuści?
Krzyk wyszedł z jednej loży, wydała go blada, czarno ubrana donna, gdy jej spojrzenie padło na królewską lożę.
Ale odległość jednej strony od drugiej była za daleka, i szalenie śmiały Cuchares tylko co w karku byka utkwił swą laskę, na której końcu zawieszony był sztuczny ogień iskrami i płomieniem palący, kolący zwierzę i pobudzający je do ślepej wściekłości. Z dzikim szyderczym śmiechem zręczni bandryllerowie wstrzymują je to tu, to ówdzie, a prawie po ziemi ryjące rogi, po za któremi powiewają drażniące chorągiewki, tylko co nie porzną kurtek igrających ze śmiercią.