Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciągał ku niemu ramiona, a z ust jego wyrywało się niedosłyszane, tajemne westchnienie, którego się sam lękał.
Obraz znikał, Franciszek ręką pocierał czoło i oczy. Książę de la Torre skrycie ocierał łzę.
O, któżby uwierzył, że młody, złotem i zaszczytami osypany, pięknością i chęcią życia promieniejący ulubieniec królowej Izabelli, świetnością i szczęściem otoczony książę, w samotności łzy wylewał!
„Jeżeli to czyni, jest chyba szaleńcem!“ rzekłaby królowa, tak była pewna, że generał-kapitan Serrano płakać nie może!
Dziwna jest dusza ludzka! Wobec palącego promienia słońca nowego szczęścia, niknie coraz bardziej tak wysoko ceniona rozkosz przeszłości; wobec kwitnącego obrazu codziennie ukazującej mu się Izabelli, niknie miły obraz boleśnie za nim tęskniącej Henryki; blednie on coraz bardziej i coraz rzadziej występuje z przeszłości upominając i wołając...
Dla takich wspomnień książę de la Torre nie ma czasu; a jednak kochał kiedyś swą Henrykę z całym zapałem młodzieńczej, ognistej duszy!
Słowa owej tajemniczej wróżki z ostatniego karnawału, mocno go przejęły i przypomniały utraconą oraz jego dziecko! Poszukiwał tej tajemniczej maski, wypytywał się i dowiadywał o nią codziennie, wreszcie czekał niecierpliwie na wiadomość, jaką mu udzielić przyrzekła — a potem znowu zapomniał o Henryce, na widok młodej, pięknej i kochającej królowej.
Franciszka Serranę, najszlachetniejszego syna szlachetnego ojca, upoiła sława i zaszczyty!
Zbliżał się dzień, w którym na obszernem Coliseo de las Toros podobnie jak corocznie miało odbyć się wielkie przedstawienie walki byków. Na tej przez Hiszpanów chciwie oczekiwanej uroczystości, która jak pamięć ludz-