Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tem Henryka spojrzała na służącego i jego ukryty ciężar — rzuciła się naprzód — straszliwa myśl, okropny domysł przebiegł po jej głowie... lecz to niepodobna — tak złym, tak szatańsko postępującym nie mógł być ani Don Józef, ani jego osławiony Barradas!
A jednak, co mogło ukrywać zawinięcie? Gdyby to miało być jej dziecię, które z chatki porwano! — gdyby to miał być jej klejnot, który tu przyniesiono!
Henryka rwała sobie włosy z głowy — na trupiobladą twarz jej z przerażenia wystąpiły krople zimnego jak lód potu — gdyby to być miało jej dziecię! Słaba kobieta nagle uczuła w sobie nadludzką siłę — wyprostowała się groźnie, musiała działać, musiała położyć koniec niepewności!
Pewnym krokiem pośpieszyła naprzeciw służącego — szybkim ruchem zerwała nakrycie z przedmiotu, który niósł Barradas — okropny, aż do szpiku Don Miguela przejmujący okrzyk wybiegł z jej ust, a piękne jej lica zbladły z przerażenia i bólu.
— Moje dziecię — moje dziecię! — drżącym głosem zawołała, i z nadludzką siłą wydarła swój klejnot przekupionemu przez Józefa rabusiowi. Róbcie ze mną co się wam podoba, zamordujcie mnie — męczcie mnie — ale dziecię moje oszczędzajcie!
Don Józef tryumfującym śmiechem uczęstował Henrykę, i skinieniem nakazał służącemu, aby się oddalił — cieszyła go trwoga, jakiej dręczona istota w tej straszliwej chwili doznawała.
I żadnej znikąd pomocy! Tak jest, gdyby Franciszek przewidział był zręcznie przez Józefa ułożony zamach, byłby przybiegł w tej chwili, byłby pewno zapomniał, że ów Józef jest jego bratem!
— Metressa trzyma na ręku dziecko twojego pierwo-