Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chce wołać, przyzwać Franciszka, ale głos jej w gardle zastyga — bo z krzaków występuje druga postać — to ojciec Franciszka!
Don Józef staje przed nią tryumfujący — plan jego udał mu się lepiej, niż o tem śmiał zamarzyć. „Tu, mój ojcze“, mówi z wolna, tonem głęboko serce Henryki przeszywającym: „tu jest metresa mojego obłudnego brata, który zawsze umiał tak wybornie mnie względów twoich pozbawiać — śledziliśmy ją, abyś nie mniemał, że cię okłamać pragnę! Patrz, to Henryka, zawsze tak niewinnie wyglądająca sługa!“
Nabyte w tej chwili przekonanie cierpko zdziwiło Don Miguela Serranę — ale chytrze wyrachowany Don Józef na daleko cięższą zamierzył wystawić go próbę! Niegodziwiec ten, znając najtajniejszą stronę ojcowskiego serca, przygotował cios, którego skutek spełnić miał wszelkie jego żądania.
— Ażebyś jednak ojcze, — mówił dalej głosem, od którego coraz to uważniej słuchająca Henryka zadrżała, — wiedział wszystko o twoim faworycie i według, tego mógł postąpić, przygotowałem ci jeszcze jedno, niestety! szczególniejsze zdziwienie. Proszę cię tylko ojcze, abyś nie zapomniał, że nie ja, lecz twój syn Franciszek jest jego haniebnym sprawcą.
Ostatnie słowa Józef wymówił z lodowatą oziębłością, i radował się widokiem ze śmiertelną trwogą wpatrującej się w niego dziewicy.
— Racz spojrzeć na to, co ci Barradas przynosi! — dodał. Tu ciągle na Henrykę uważający Józef, skinął na służącego, który w pobliżu na to skinienie oczekiwał.
Barradas niósł jakiś ukryty przedmiot na ręku i zbliżył się z nim ku trzem osobom.
Stary Don Miguel słowa wymówić nie mógł — oczekiwał tylko na przygotowane mu dalsze odkrycia.