Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nosisz mi od inkwizytorów? — zapytał z pośpiechem Infant.
— Ojcowie z Santa Madre, oświadczają naszemu panu wysoki szacunek, — odpowiedział wysoki, rumieniący się Rosa, którego tusza i cera świadczyły o dobrej kuchni w klasztorze, a lepszej piwnicy.
— A wyrok?
— Bracie Claret, powtórz słowa, które ci powierzono w pałacu Santa-Madre.
Mały, krępy, zezowaty mnich, zbliżył się z głębokim ukłonem.
— Wielcy inkwizytorowie, po długiej naradzie, polecili mi przynieść do Burgos następujące słowa:
„W Santa Madre nic postanowić nie można, po jednem słowie usta ludzkie mogą się zamknąć i rozum ludzki odebranym być może“.
— I takie wyrazy poważono się wyrzec do króla! — z gwałtownością przerwał Don Karlos mnichowi: — Władcy pałacu Santa-Madre nadużywają władzy swojej.
— „Niebezpieczne nowatorstwa! — ciągnął dalej Claret, nie zważając bynajmniej na coraz gniewliwszy wzrok Don Karlosa, — są bardziej zawiłemi aniżeli się zdawać może obozowi w Burgos. Z pałacu Santa Madre, żadna pomoc spodziewaną być nie może“.
— Ha! chytry, podstępny wężu! — mruknął Don Karlos, uderzając gwałtownie w podłogę. Dywan przytłumił uderzenie, tak, że nikt go nie usłyszał. Jednak gniew Infanta dostrzegli dwaj mnisi i stojący za nimi Cabrera.
— W Santa-Madre myślą inaczej, aniżeli ja sądziłem, — powiedział ojciec Rosa. Wybacz mi te szczere słowa, najjaśniejszy panie.
— Dobrze! oświadcz tym wielkim inkwizytorom, że skoro tylko nogą stąpnę w Madrycie, najpierwszem dziełem mojem będzie oczyszczenie płomieniem ulicy Foburgo,