Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zostajemy przy tobie, zapraszamy się do ciebie, jako gość. Tak, tak, ukochany nasz rycerzu, przy tobie stoczymy tę walkę tak stanowczą. Próżnowaliśmy do tej pory, podczas kiedy ty ponosiłeś trudy obozowe, my zawiązywaliśmy stosunki dyplomatyczne, na które liczyliśmy bardzo wiele. Przedewszystkiem z pałacem...
Adjutant służbowy, wszedłszy z pośpiechem do namiotu przerwał mowę Infantowi.
— Co się stało, — zapytał Don Karlos krótko.
— Ojciec Rosa w towarzystwie drugiego mnicha, prosi o pozwolenie widzenia się z tobą, najjaśniejszy panie: przynosi on ważne wiadomości.
— Ojciec Rosa z Burgos? wyśmienicie! — zawołał król lasów, a przy tych słowach rozjaśniło się brzydkie jego oblicze. Wyśmienicie! wprowadź tych szanownych gości do naszego namiotu. Bardzo jesteśmy ciekawi, co nam zwiastuje tajemnicza ta wizyta i to wśród nocy.
Don Karlos chodził wzdłuż i wszerz słabo oświetlonego namiotu, na twarzy malowała się gniewliwa niecierpliwość z powodu oczekiwania. Cabrera, przeciwnie stał niepo — ruszony przy stole, jak gdyby go chęci dyplomatyczne Infanta bynajmniej nie obchodziły.
Odgłos kroków osób przybywających dał się słyszeć. Don Karlos stał milczący: oczekiwał z niepokojem tajemniczych podróżnych, a wzrok jego błyszczał niezwykłym ogniem.
Zza podniesionej portjery weszło dwóch pochylonych, uniżenie pokornych, zakapturzonych mnichów, — jeden z nich pozostał przy drzwiach; drugi zaś odrzuciwszy kaptur, zbliżył się do Infanta.
— Niech Matka Najświętsza czuwa nad moim panem, — odezwał się poważnym tonem.
— Dziękuję ci, szanowny ojcze, jakiż wyrok przy-