Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cza kto najmniej bić się kazał, temu najchętniej służono.
Jedno tylko utrzymywało w karbach jakiego takiego posłuszeństwa tę bandę łotrów, oszustów, próżniaków, a co najwyżej ludzi pragnących wyniesienia się nad drugich, a tym jedynym hamulcem była bojaźń Cabrery, a w ogóle cześć i poświęcenie dla niego.
Dziś jednak Cabrera znajdował się w swojej głównej kwaterze, a przy nim przebywał Don Karlos, za którego walczył i dla którego żył, dla którego tyle krwi bratniej przelano, a nie było jeszcze nadziei nawet, żeby mógł otrzymać tron upragniony.
Przejdźmy pomiędzy gromadą adjutantów i oficerów, którzy stojąc przed namiotem generalskim, na którym rozminięta chorągiew powiewała, rozmawiali półgłosem. Podnieśmy portjerę a znajdziemy się na czworobocznej w górę podnoszącej się platformie. Piękny dywan okrywał całą podłogę, obozowe łóżka stały około ścian, składane krzesła i stoły pośrodku; jednem słowem, znajdziemy się w bardzo wygodnie umeblowanym pokoju. Na jednym stole znajdowały się resztki wieczerzy, które domyślać się kazały, że skromnością nie grzeszyła, w czem utwierdzały kieliszki i napoi wypróżnione butelki. Na drugim stole znajdowały się rozwinięte mapy, rysunki i książki.
Przy tym stole dwóch mężczyzn w generalskich mundurach: jeden z nich suchy, nie młody, surowych rysów twarzy, z nosem orlim, był to Cabrera, mówił mało, ale myślał wiele i skutecznie. Wzrok jego dziki usprawiedliwiał nazwę, jaką mu nadano: Tygrysa z Mamtrezzo.
Przed nim z ręką opartą na mapie, stał mężczyzna średniego wzrostu, barczysty, niekształtnie zbudowany, i gdyby nie bogaty mundur, a na nim licznie porozpinane ordery możnaby go było uważać za zwyczajnego wieśniaka, a nie za infanta Hiszpanji. Twarz jego szeroka, z kościstemi po-