Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to jej z ramion i wpatrującemu się przedstawiło widok przecudnych kształtów — nieopisana błogość i rozkosz malowała się na twarzy bezwiednie oglądanej — radość, nadzieja i miłość przewyższająca wszelkie uczucia serca ludzkiego, a tak wysoka i wzniosła, że nawet ów szpiegujący potwór na chwilę zamilknąć musiał, wszystko malowało się na zachwycającej, miłej twarzy Henryki...
— Ale Józef uczuł, że po członkach jego przebiega dreszcz rozkoszy — wpił wzrok w piękną, oślepiającą szyję pożądanej kobiety, lecz przekonał się zarazem, że ona należy do innego, ujrzał przed sobą to, co przedtem poczytywał za wynalazek szaleństwa — widział, iż dawno upragniona Henryka uśmiecha się do dziecięcia! Oczy jego zabłysły i wystąpiły z oczodołów — twarz strasznie wykrzywił, tak, że nawet przerażony Barradas odskoczył od niego jak od szatana — nie mógł się dosyć napatrzyć tej, jak się wyraził: „przeklętej scenie“. Z urągająco uśmiechniętą miną, na widok której każdy ze zgrozy mógłby zlodowacieć, skamienieć, zbliżył się do otwartego okna.
Wówczas spostrzegła go Henryka — a ujrzawszy nagle pojawiającą się, straszliwą a znaną twarz, usta jej wydały serce rozdzierający okrzyk — przycisnęła ręce do oczu — usłyszała straszny, szatański śmiech, od którego serce jej zadrżało, i z zapałem rzuciła się na swój klejnot, jakby go obronić chciała od objawiającego się w oknie straszydła.
— Don Józef widział dosyć.
— Jemu przepowiedziana korona — i ona do niego należy! Oboje więc muszą ustąpić mi z drogi! — szepnął, wracając do koni, a groźnym jego słowom towarzyszył straszliwy huk grzmotu.