Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

biegli około niego. Blisko o pół mili za nim postrzegli chatki robotników i pasterzy. Don Józef wstrzymał swego buchającego parą konia, Barradas uczynił to samo i uwiązał zwierzęta w rosnących po nad drogą krzakach.
— Chodźcie za mną, Don Józefie, — szepnął; — wprawdzie ludzie śpią wszyscy, ale jak wam wiadomo, Hiszpanie mają przeklęcie lekki sen!
— I cóżby się stało, gdyby się przebudzili? Jednak chodźmy cicho, abym mógł z nienacka zajść Henrykę! Jeżeli, jak to często bywa, słysząc cudze paplanie, powiedziałeś nieprawdę, to chwila, którą mi przygotowujesz, drogo cię kosztować będzie! jeżeli zaś powiedziałeś prawdę, to cię tak obficie wynagrodzę, jak Don Józef zwykle swoje dobre sługi wynagradzać umie!
Barradas postępował ostrożnie przed swoim powoli zdążającym panem, drogą wiodącą do chatek — serce mu głośno biło, a jeszcze namiętniej, bardziej dziko i gwałtownie biło serce Józefa — zniecierpliwienie wyryło się na jego czatującej twarzy, a czerwonawa broda jeszcze straszniej wyglądała. Nie potrzebowali czaić się, bo nieustanny prawie szum wracającej burzy zagłuszał ich kroki.
Nagle Barradas stanął z wypogodzoną twarzą i skinął na pana, z pewnością zwycięstwa, zwykłą tego rodzaju tchórzliwym kreaturom, gdy szczęśliwem przekonaniem odwrócą od siebie wszelkie groźby.
Daleko wyciągniętą ręką wskazał na jedną niską chatkę, w której oknach jeszcze się świeciło — dostrzegł już był głowę poszukiwanej dziewicy. Józef zaś jako niższy wzrostem, musiał przystąpić bliżej, aby mógł zajrzeć w głąb, chatki.
Lekki okrzyk podziwu wybiegł z ust niby czarownym obrazem przerażonego Józefa. W chatce siedziała piękna, powabnie wyglądająca Henryka, uśmiechając się do dziecka leżącego przed nią na poduszkach — okrycie spad-