Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prowadzona pod rękę przez wincarza, a z drugiej groty wyszedł ostrożnie chirurg.
— Zwyciężyła! — szepnął ojciec Mateusz i również pośpieszył za czerwono otuloną wróżką, aby jej okazać swoje zadowolenie.
A Turczynka, swą milutką małą ręką dotknęła ramienia wincarza, gdy morsko-zielony rybak obok nich przechodził.
— Książę Franciszek! — rzekła z cicha.
— I w grocie — dziwna rzecz! Czy się pani niepodoba również wypocząć tu nieco na świeżem powietrzu, margrabino?
— Chętnie, Don Olozago — ale, ale trzeba się dobrze pilnować, skoro tu przy tem świetle księżyca szeptać mamy!
— Przypominacie w porę! — dziękuję, margrabino! Prawie zapomniałem, że tu się zdradzić można!
— Coby to było, Don Olozago, gdyś pan tu na tej trzcinie wpośród muszli zajął miejsce, a ja gdybym poszła do drugiej groty. Wtedy sami tylko słyszeć się będziemy, a pańskie słowa dojdą równie pewno moich uszu, jak moja odpowiedź pańskich!
— Co za wesoły pomysł, łaskawa margrabino! — Ale w takim razie jednego żałować muszę, że pozbawiony będę jej miłego towarzystwa! a wtedy pozbawiony będę wszystkiego!
— Jesteś pan niebezpiecznym pochlebcą, Don Sallustjanie; biada sercu kobiety, która pańskiemu słowu bez namysłu uwierzy!
— O, wierz margrabino! jak pani możesz nie ufać mi? Ja mam do podania korzystniejszy projekt jak pani — coby to było, gdybyśmy wspólnie w grocie szukali wypoczynku a rozmowy zaniechali?
— To pan myślisz siedzieć jak niemowa?