Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Rozdział XVI.
FABRYKANTKA ANIOŁÓW.

W bliskości Plazza Pedro, przedmieścia Madrytu, leżała wąska, odludna ulica prowadząca do Manzanaresu, szeroko w tej części miasta rozlewającego swoje czarne wody.
Brzeg z obydwóch stron nie jest brukowany, a w nocy panuje zupełna ciemność, gdyż te okolice nie są oświetlone. Idąc tym brzegiem, spotykamy małe, niskie, na wpół zniszczone domy, kryjówki manol i przestępców, którzy we dnie tam jakby umarli spoczywają, a dopiero z nastaniem nocy wysypują się stamtąd na znaczniejsze ulice miasta, wystrojone dziewczęta i obdarci rzezimieszkowie, dla prowadzenia swego występnego rzemiosła.
Ta obumarła, samotna okolica nazywa się Prado Bermudez, jakby przez szyderstwo dla odwiedzanego przez grandessę przepysznego Prada, leżącego w środku Madrytu.
To puste Prado Bermudez zawdzięcza prócz tego nazwisko i tej okoliczności, że ostatni tam leżący dom albo raczej stodoła jest własnością kata. Już od wieków było to dziedzictwo familji Bermudezów, w której krwawy urząd z ojca na syna spływał, skoro ten mógł złożyć dowody dostatecznej wprawy, a o tę wprawę starał się każdy ojciec, dając swemu następcy nietylko nauki i rady zebrane własnem doświadczeniem, ale robiąc z nim także rozmaite ćwiczenia, któreby każdego patrzącego mogły przejąć przestrachem i zgrozą.
Wejdźmy w to opustoszałe, nędzne domostwo, ażeby się tym ćwiczeniom przypatrzyć, a wtedy nas nie będzie dziwić ta zimna spokojność i niczem niewzruszona obojętność, z jaką stary Bermudez przyprowadzane mu ofiary zabijał.
Dziedzictwo kata było z jednej strony oblane czarnemi wodami Manzanaresu, a z trzech innych stron wysokim z de-