Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szpadami, a po za nimi Lopez i jego parobek z lancą i bagnetem nacierali na oficera królowej, w sąsiedniej izbie dał się słyszeć hałas i głośne tupanie. Topete przez donośnie powiedziane słowa Olozagi: „Gdzieście podzieli Serranę, bandyci!“ został obudzony, słyszał także łoskot spowodowany upadkiem zabitego karlisty i zaczął się czem prędzej ubierać. Czuł on także gwałtowny ból głowy, nie zważał jednak na to, tylko z dobytą szpadą rzucił się ku drzwiom, prowadzącym na dziedziniec.
— Gdzie jesteś, Hektorze? — zawołał; — kto to zamknął? W tem coś niedobrego być musi!
Topete szukał napróżno klucza, a tymczasem słyszał wzrastającą wrzawę, która mu nie pozwalała dłużej zwlekać...
— A niech was kroćset djabłów weźmie, wy łotry, coście mnie tutaj zamknęli! Myślicie, że czekać będę, aż na mnie kolej przyjdzie? Wyście umieli znaleźć sobie drogę, ja pójdę za waszym przykładem.
Topete oparł się silnie o drzwi, które po kilku minutach z trzaskiem wyleciały, wtedy wyskoczył szybko z obnażoną szpadą i udał się prędkim krokiem do miejsca, gdzie Olozaga bronił się z rozpaczą przeciwko nacierającym nieprzyjaciołom.
— A piekielne urwisy, teraz ja was nauczę! — zawołał, i rzucił się, mimo, że naokoło panowała ciemność, ze wściekłością na walczących. Gruby Lopez wydał okrzyk boleści, a jego parobek widząc ranionego swego pana, wyniósł się prędko z izby, zawdzięczając ciemności swe ocalenie. Topete dążył dalej, aby uwolnić Olozagę, który z pozostałym oficerem karlistów walczył na śmierć i życie. Ujrzał nagle przed sobą schyloną postać Józefa, który skierował przeciwko niemu swą szpadę.
— Aha! miałem cię, ptaszku przez cały dzień na oku, — wykrzyknął Topete gwałtownie. Twoja blada, rudobro-