Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wie! — dodał, podczas gdy Prim i Olozaga rozglądali się po domu.
Na prawo prowadziły drzwi do izby gościnnej, na lewo, jak się o tem zaraz przekonali, drugie do sypialni tłustego gospodarza.
W głębi sieni były szerokie i wygodne schody, a przy nich jeszcze jedne drzwi, które Prim znalazł zamknięte.
— Na górze są ładne i wygodne pokoje dla tak znakomitych panów! — z pełną zajęcia ruchliwością powiedział gospodarz.
— Potrzebujemy bezpiecznego, wygodnego pomieszczenia dla tych trzech panów, którzy są naszymi jeńcami — oświadczył Olozaga.
— I o tem pomyślano, dostojni panowie. Ten zamknięty pokój, do którego klucz zaraz przyniosę, jest pewny, i jak panowie żądają, wygodny i ładny! — rzekł mały tłuścioch, i poszedł do izby gościnnej, ale pierwej oczy jego spotkały się znowu ze wzrokiem Józefa, zręcznie i ostrożnie porozumiały się, tak, że żaden z czterech przyjaciół tego nie spostrzegł.
Tylko murzyn Hektor, który stojąc we drzwiach wejściowych, wszędzie wodził roztropnem i szybkiem jak błyskawica okiem, spostrzegł skryte spojrzenie gospodarza, i z właściwą murzynom przebiegłością, szybko uwiązawszy konie u znajdującej się przed domem drewnianej barjery, przypatrywał się z głębi coraz pilniej temu, co dziać się będzie.
Mały, gruby Lopez przyniósł klucze i otworzył drzwi obok schodów.
Prim i Serrano zajrzeli w głąb, a tymczasem Topete i Olozaga oglądali gościnną izbę i zamki domu.
— Ujdzie, okna są wysokie i zakratowane, łóżek i krzeseł nie brakuje, prosimy zatem panów, aby tu weszli, głośno powiedział Prim. Gospodarz przyniesie panom rów-