Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Henryka woli mojego brata Don Franciszka, — wiesz także, że ja — nie cienpię mojego brata.
— Ale za to Henrykę — o wiem dobrze!
— Tem lepiej. Przyrzekłeś, że mi powiesz coś ważnego, czego nikt słyszeć nie powinien.
— Jak mi miła głowa na karku, macie słuszność Don Józefie! Bo Don Franciszek równie porywczy jak wasz dostojny ojciec.
— To co masz mi powiedzieć dotyczy Henryki — bo inaczej nie byłbym moich jedwabnych poduszek na tę chatkę zamienił i w pośród tak okropnej nocy na ciebie tu czekał.
— To jest miłość, Don Józefie, wiem o tem dobrze, ona wszystko ułatwić powinna! Ale przestań pan na nią liczyć! Don Franciszek tak pana ubiegł, że pan już wcale Henryki pożądać nie powinieneś!
— Mów, co mi miałeś wyjawić — prędzej! Widzisz, jak się niecierpliwię!
— Skoro tak to powiem: że Henryka czuwa i śpiewa u małego łóżeczka w którem. —
— Szaleńcze — co ty mówisz!
— W którem leży milutkie uśmiechnięte dziecię i niebieskiemi oczkami na nią spogląda!
Dom Józef zerwał kapelusz z głowy, a rudawo połyskujące włosy dziko mu aż na czoło spadły — ręce mu drżały, oczy świeciły nienaturalym ogniem, a blade policzki i usta skurczyły się do szatańskiego uśmiechu, który brzęcząc rozległ się po niskiej przestrzeni chatki.
— Barradasie — Barradasie — jeżeli ty mówisz prawdę!
— Nie powinniście wcale myśleć o tej dziewczynie, Don Józefie!
— Szaleńcze! Ja kocham tę kobietę! Miarkuj zatem słowa twoje! Kocham tę kobietę równie gorąco — jak nie-