Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ne mi przez Don Miguela, dostojnego ojca pańskiego, i niezwłocznie potem zabrałem się do powrotu, bo mi pan kazałeś za nadejściem nocy być tu przy chatce. Ale w lesie, ciągnącym się od Bedoi aż do połowy drogi ku temu miejscu, napotkałem bandę narzekających cyganów.
— Więc — cóż cię oni obchodzić mogli? Czyż nigdy jeszcze nie widziałeś wyjącej bandy cyganów?
— Posłuchajcie-no tylko, Don Józefie, i pojmijcie moje przerażenie! Upiór znowu się pokazał!
— Dajże pokój, już przed rokiem o tem bajałeś! — z widoczną niechęcią odparł Don Józef.
— To straszydło, którem zapewne jest człowiek z ciała i krwi zeszłej nocy przywabiło do siebie najpiękniejsze, dziesięcioletnie dziewczę z bandy, które grając od matki odeszło — i o zgrozo! aż mi dreszcz po wszystkich członkach przebiega! — wypiło jego gorącą krew! Bladego, zimnego trupa dzisiaj dopiero cyganie znaleźli.
— Milcz! — zawołał Don józef na przerażonego tem widzeniem sługę — milcz o takich rzeczach! Co nas obchodzi banda cyganów!
— Ja wam to tylko mówię aby usprawiedliwić powód mojego opóźnienia się; musiałem przecież przysłuchać się wszystkiemu — musiałem widzieć zabite dziecko! Właśnie nad sercem na drobnej dziecięcej piersi była rana — to mnie zatrzymało, i przyznam się teraz, zatrwożyło i przeraziło!
— Co? zlękłeś się! Ty kościotrupie bez krwi i mięsa, nie smakowałbyś wcale owemu upiorowi!
— Dzięki wszystkim świętym, macie słuszność Don Józefie: było to, jak w zeszłym roku, ładne, pulchne dziecię! Mimo to opanowało mnie uczucie trwogi i przerażenia, uciekałem więc z tamtąd ile mój kary mógł wyskoczyć — a przytem wszędzie było tak ciemno i straszno.
— Nie mamy czasu da stracenia. Wiesz że służąca