Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jeden z nas zgubiony, szepnął Olozaga, on, albo ja! A wołałbym aby wybór padł na niego! Stój, szelmo! zawołał głośno, że aż się jego wołanie po górach rozległo; stój, albo poszlę za tobą tyle kul, że pomimo twojej zwinności jedna cię koniecznie trafi!
Szpieg, który jak się zdawało wcisnął się był w rozpadlinę skały, odpowiedział wyraźnie, bo strzelił ze swojej broni do grożącego mu prześladowcy, kula dźwięcząc odbiła się od przeciwległej spadzistości, a tymczasem Olozaga niezwłocznie zbliżył się do niebezpiecznego wroga; ten widział śmierć przed oczami, ale nie pierwszy raz patrzał na nią z ową żelazną spokojnością, jakiej udziela najwyższe niebezpieczeństwo! Karliście wypadało nabić broń i trzeba było korzystać z chwili. Olozaga postrzegł, że broń nieprzyjaciela wyjrzała z zasłaniającej go rozpadliny skalnej, że zginie sam, jeżeli nie zabije albo nie uniezdolni do dalszej walki zrozpaczonego; jeszcze więc bliżej przystąpił, wycelował i dał ognia — tysiączne echa strzał ten powtórzyły. Usłyszał okropną klątwę, trafił szpiega w ramię i stał już tylko o kilka kroków od niego.
— Poddaj się, albo zginiesz! zawołał; muszę wiedzieć, gdzie jest Don Józef z porwaną dziewczyną i gdzie wasza schadzka nastąpić miała!
Karlista, na którego bladej twarzy malowała się cała wściekłość i chęć zemsty, stał ciągle w wązkiem rozdwojeniu skały, oczy jego groźnie błyskały, a zapomniawszy w uniesieniu, że już tylko jedną ręką władać może, rzucił się na Olozagę, posługiwał się tylko prawą ręką, lewa zwisła z wielkiego bólu, ale Olozaga ujrzał, że w prawej zabłysł biały nóż.
— Oho, szelmo! zawołał oficer królowej unikając pchnięcia, ruszaj do piekła; bo już dla niego dojrzałeś!
I to mówiąc napadł na niego Olozaga, zręcznie pochwycił za rękę z błyszczącym nożem i zgrzytającego zę-