Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dziękuję wam za wszystko, coście dla mnie uczynili, dobry przyjacielu, mówił Olozaga ściskając dłoń wieśniaka i dając mu zarazem kilka złotych dublonów.
— Zapłatę za konie już otrzymałem, ale więcej ani reala nie wezmę. Niech was strzeże Najświętsza Panna! Możecie teraz śmiało iść dalej, niebezpieczeństwo już przeminęło!
Oficer królowej skoczył na siodło i przyjaźnie kłaniając się popędził o ile tylko mógł wytrzymać nowy biegun po wąskiej ścieżce, która w licznych łukach i zakrętach wiła się pomiędzy polem a lasem. Musiał zyskać kilka godzin, aby z całą energią mógł ścigać niegodziwca, który go w błoto wpakował i tem pewniej go zabić. Ale zakręty i pagórki na drodze zasłaniały mu widok, tak, że chociaż Olozaga przez cały dzień bez przestanku odbywał dzikie wyczerpujące łowy, nigdzie jednak szpiega dostrzedz nie mógł. Wyrachował, że musiał nadłożyć przeszło 30 mil i myślał o Primiei o Serranie, którzy oddaleni od niego z równą gorliwością i złością polują na nieprzyjaciół.
Ku wieczorowi ujrzał przed sobą jedną z wielkich zaludnionych wsi w dużych odległościach po żyznej okolicy rozrzuconych. Otoczone ogrodami, niskie z gliny ulepione i łubkiem kryte chaty wieśniacze, miły przedstawiały widok.
Olozaga czuł, że musi się tu wzmocnić jakimś napojem, ażeby dalsze mógł odbywać łowy. Zajechał więc do biednej karczmy we wsi, kazał sobie dać butelkę wina, ale innego jadła nie mógł dostać prócz ulubionego hiszpańskiego puchero, owej mieszaniny mięsa wołowego, słoniny, kalafiorów, pieprzu i cebuli, której to potrawy właśnie nie lubił, ale w tym wypadku po 36 godzinnym prawie poście z ogromną zajadłością pożerał. Wino było lepsze aniżeli się spodziewał, tak, że wzmocniony na nowo, po krótkiej przerwie dalsze łowy mógł odbywać.