Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i złote wieże miasta Burgos, a za niem Sierra de Osa ze śniegiem okrytemi wierzchołkami.
Teraz Prim uczuł nieco głodu i pragnienia, gdy bowiem słońce już znowu jasno świeciło, dwadzieścia cztery godzin już on i jego towarzysze byli w drodze.
Ślad, za którym bez przerwy ciągle postępował, trzymał się lewej strony ogrodów miasta Burgos, a potem ciągnął się stepem Osa. Przy jednym z ostatnich domów przedmieścia, Prim nieco się zatrzymał, kazał sobie podać butelkę wina, mięsa i owoców, dobrze zapłacił i popędził dalej, a zdziwieni gospodarze patrzali na niego kiwając głowami. Posiłek tak go orzeźwił, że teraz mógł odbywać dalej swoje łowy, jakby je dopiero zaczynał; dostrzegł wszakże powoli, że ustaje koń jego, który nie miał już takiej siły i ognia, jak pierwszy z utrudzenia zajeżdżony.
Poczem zdało mu się, że pomiędzy zaroślami z boku stepu leży jakaś wioska, a ów jeździec na świeżym, dzielnym koniu, który porzuciwszy upadłego towarzysza, teraz z niej, wyjeżdżał, był właśnie ten sam, za którym gonił. Nie miał on Henryki na koniu, a zatem nie był to Józef, lecz jeden z jego szpiegów. Prim więc tak silnie spiął ostrogami swojego bieguna, że mu aż krew z boku trysnęła, a ugodzone zwierzę wściekle ze swoim jeźdźcem po równinie pędziło. Chodziło koniecznie o dognanie szpiega, który niezbyt daleko był na przodzie, a nie zdawał się być tak śmiałym i wprawnym jeźdźcem jak Prim.
Były to straszliwe, dzikie łowy!
Karlista postrzegł, że Prim ścigający go z rozpaczliwem wytężeniem wszelkich sił swojego konia, już jest blisko; nie ukrywał on przed sobą, że naraża swoje życie jeżeli go dogoni zemstą pałający oficer Marji Krystyny.
Koń Prima dyszał, lecz on sam widział z radością, że się coraz bardziej przybliża do szpiega; obaj byli teraz na rozległym, bezludnym stepie, ciągnącym się aż do płasko-