Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ni; nie tak prędko, Pepi, upomina! Prim, chociaż mu z pewnością najwięcej na tem zależało, aby czemprędzej dalej ruszyć. Czekaj, ja ci konia przeprowadzę!
— Już idzie, panie poruczniku! odpowiedział Pepi i silnie pociągnął uparte zwierzę na wąską kładkę z desek, której się bało. Ale zaledwie oddalił się na kilka stóp od brzegu i usłyszano odgłos jego kopyt na wysoko położonych deskach, koń silnie rzucił się naprzód, aby dostać się na drugi brzeg, na którym stał Prim, chwilowo żadnej pomocy udzielić nie mogący.
— Puszczaj konia! zawołał na służącego — ale już było za późno, koń chybił brzegu i porwał za sobą Pepiego, który go silnie trzymał za cugle; rozległ się przeraźliwy krzyk, potem przerażony Prim ujrzał, jak koń nadaremnie walczy z nurtami rzeki, rozpacznie bił kopytami nieszczęśliwego Pepiego, wreszcie po ciężkiej walce, zatonęli obaj, i biedny sługa i koń.
— To noc nieszczęścia! pomyślał Prim, i na brzegu odmówił krótką modlitwę. Biada wam, wy szelmy, poznacie wy pięść Prima i jego strzelbę! Ranionego psa już dościgł los zasłużony, a jego towarzysza ja pochwycę!
Wysmukły, silny oficer wsiadł na nowego konia i ruszył po równinie oświetlonej poranną pomroką; teraz miał tylko na myśli ściganie owego szpiega karlistowskiego, który obecnie jeszcze winien był śmierci jego sługi. Może będzie tyle szczęśliwym, że w tym przez niego ściganym szpiegu znajdzie owego Józefa, który miał mieć na koniu Henrykę, za którą Serrano byłby oddał życie.
— W każdym razie, mówił sobie Prim, i on też pewno w drodze zmienił swojego bieguna, bo niepodobieństwo aby jeden i ten sam koń dalej do tej pory mógł dźwigać podwójny ciężar. Znajdowali się teraz przeszło o dwadzieścia mil od Madrytu; w dali zabłysły wkrótce kościoły