Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przepadł mój wyborny ogier, pomyślał zasmucony Prim; ale jeżeli wieśniak dobrze się z nim obchodzić będzie, może z niego być jeszcze doskonały koń roboczy!
Obaj nocni jeźdźcy, Prim i Pepi, z trudem wlokący za sobą okulawiałego konia, zbliżyli się do budynku i zapukali, nikt się ani ruszył.
— Przekleństwo! nie mamy czasu do stracenia, klął Prim i za jednem uderzeniem wywalił drzwi. Wewnątrz nie było żywej duszy, ale za to, co lepsza i ważniejsza, znalazły się konie i woły, deski i żerdzie.
— Żywo do roboty, Pepi! najpierw na miejsce naszych ochwaconych ogierów, których tu na słomę wprowadzimy, wyszukajmy sobie najlepszych z tych koni, potem zabierzmy deski i przygotujemy sobie przeprawę przez Duero! Żywo, bo Don Serrano od dawna nas drogą wyprzedził, a hultaj karlista, który nam znowu jakiegoś figla wypłatać może, jest o małą milę drogi przed nami!
Prim i Pepi zamienili swoje zmordowane konie na dwa smukłe, mocno zbudowane i żylaste bieguny, zabrali kilka szerokich mocnych desek i pośpieszyli na miejsce, w którem widać było pale z wody wystające.
— Że też na takiem polowaniu wszystkiem być potrzeba! mruczał Prim dopasowując deski i tworząc most: nawet cieślą i budowniczym! Ostrożnie, Pepi, jak będziesz prowadził twojego nowego konia idąc za mną, aby się co złego nie stało!
Przejście przygotowano prędzej aniżeli się Prim spodziewał, a chociaż ani było mocne ani wolne od niebezpieczeństwa, wszedł jednak na nie pewną i silną nogą wiodąc za sobą za cugle swojego konia. Zuchwały, młody zwierz z razu nie chciał wstąpić na deski, ale gdy Prim pociągną? go za sobą, bacząc pilnie na jego stąpania, po trudach i obawie dostał się przecież na przeciwny brzeg.
— Ostrożnie, Pepi, nie myśl, że jesteś w domu w staj-