Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozłączyć mogą! Przebacz mi te słowa — dusza kobiety ze drżeniem przeczuwa częstokroć przyszłe troski — wy mężczyźni, nie wierzycie w nie, aż chyba staną „wam przed” oczami!
— A wówczas wyzywamy je do walki i zwyciężamy! Jesteśmy ludźmi, Henryko, niezważającymi na senne marzenia i domysły; ale umiemy śmiało zajrzeć w oczy niebezpieczeństwu: niech to będzie dla ciebie pociechą! — Porzuć podobne myśli — kocham cię tak gorąco, że łzy twoje bez potrzeby jak żar na serce mi padają! Twoje przeczucie spełźnie na niczem.
— Ciężko mnie ono przytłacza — ale precz z niem, dopóki mój Franciszek jest przy mnie!
Fenryka objęła ulubionego, na którego czole ukazały się fałdy — zdawało się, że słowa pełnej obawy dziewicy w duszy jego utkwiły, i chociaż na szczerą miłość Henryki odpowiadał żarliwemi słowy, nieznacznie jednak wzrastało w nim coraz bardziej udręczające uczucie. Usiłował odeprzeć je od siebie, zapomnieć, ale gdy nakoniec, z powodu nadchodzącej nocy, żegnał ukochaną i ucałowawszy miłe śpiące dziecko, z chatki wychodził, uczuł znowu, że ten tajemny ciężar piersi mu gniecie.
Henryka wyprowadziła go — wskoczył na głośno rżącego andaluzyjskiego ogiera, i ściągnąwszy srebrem nabijane cugle rumaka, ostatni raz pożegnał ukochaną.
Duszno mu było w sercu — duszne także powietrze zalegało przytłoczoną ziemię.
Franciszek długo jeszcze żegnając pośpieszył z powrotem do ojcowskiego zamku. Henryka poglądała za nim, aż znikł jej z przed oczu.
Po drugiej stronie zamku do którego Franciszek wkrótce przybył szczęśliwie, rozciągała się rozległa, bezludna równinach aż ku śniegiem pokrytym wierzchołkom Sierra-Moreny, ograniczającym wzgórza, na których wznosi się Madryt,