Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zostań tu, ja je przyniosę! — stanowczo rzekł Azzo, gotów do każdej usługi dla gorąco ukochanej.
— Puść mnie, ustąp, muszę mieć moje dziecię! — w największej rozpaczy zawołała Henryka, i z całą siłą rzuciła się na wstrzymującego ją Azza, aby pędem do obozu pobiedz i przynieść dziecię, jej życie, jej szczęście!
Ach, a może już jest zamordowane, stratowane, porwane.
Ta myśl straszliwa napełniała duszę udręczonej matki, podczas gdy zaledwie wyprzedzała szybko za nią biegnącego Azza; wzrok jej szukał już w dali.
Jeszcze rozlegała się dzika wrzawa, rzężenie konających, przekleństwa walczących. Cyganie cofnęli się, mimo to odważny i silny król, naprzeciw którego stało pięciu nieprzyjaciół, wszystkich powstrzymać pragnął! Jego ludzie padali jeden po drugim, inni zaś w ucieczce szukali ocalenia, a tak, z osłabioną siłą, którą przy coraz gwałtowniejszym nacisku ze strony nieprzyjaciela wkrótce miał postradać, walczył sam przeciw radującym się, pewnym zwycięstwa stronnikom Józefa.
W tej chwili pozbawiona tchu Henryka uchyliła gałęzie dzielące ją od miejsca, na którem złożyła dziecię, wydała radosny okrzyk, bo ładna dziewczynka leżała przed nią nietknięta, z całym zachwytem zatem rzuciła się ku niej, aby ją do swoich piersi przycisnąć, aby ją ocalić, lub z nią razem umrzeć.
Józef widzi uratowaną matkę!
Azzo spostrzega ojca walczącego ze śmiercią, ojca, którego ocalić może, jeżeli mu na pomoc pośpieszy, ojca, którego ocalić musi; nie widzi, że czarny, krwią splamiony śmiertelny nieprzyjaciel Henryki walkę z królem cyganów pozostawia swoim ludziom, a sam zręcznie i niepostrzeżenie dalej się przeciska. — Azzo śpieszy na pomoc silnie napastowanemu i bez niego zgubionemu ojcu;