Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

której już był tak pewien, i podążył na pomoc swoim ludziom znajdującym się w gwałtownych zapasach z cyganami, pragnąc pierwej pokonać obozujących, a potem wspólnie ze swojemi kreaturami wydrzeć pożądaną wściekłemu Azzowi.
— Odwagi, wy tchórze! — zawołał, — dwadzieścia dublonów w złocie każdemu z was, który żabije czarnego psa! Dalej, naprzód!
Z głośnym krzykiem rzucił się Józef ze świeżo zachęconymi pomocnikami na cyganów, po części wcale nie uzbrojonych, a po części przelękłych.
Zyrra załamując ręce, torowała sobie drogę do ucieczki pomiędzy klnącymi i umierającymi nieprzyjaciółmi i cyganami.
Ale Azzo żylastem ramieniem dźwignął ocaloną, która blada i drżąca z przerażenia i niebezpieczeństwa, jakie jej zagrażało, nie wiedziała wcale, co się dzieje. Widziała tylko, że Azzo odparł straszliwego Józefa, który chciał ją ścigać aż do krańców świata, że stając w jej obronie, wziął ją w ramiona i uciekał, unosząc ją w bezpieczne miejsce.
— Powierz mi twoje życie, biała kobieto! — szepnął jej zgrzany i wzruszony walką. Azzo dla ciebie poświęci wszystko, on ciebie zaniesie do pewnej kryjówki, a potem wróci znowu braciom na pomoc!
Syn królewski z drogim swoim ciężarem skierował się w krzaki i znikł w gęstwinie, dla ukrycia Henryki w pewnem miejscu do czasu ukończenia się wlaki. Wtem nagle z ust ocalonej wyrwał się krzyk trwogi, który nawet przejął duszę dźwigającego ją Azza.
— Moje dziecię! zostawiłam moje dziecię w obozie! — zawołała biała kobieta i wymknęła się z rąk cygana. — Muszę mieć moje dziecię!