Przejdź do zawartości

Strona:PL G Füllborn Izabella królowa Hiszpanii.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Kto jesteś kobieto? spytał.
— Cygani nazywają mnie Ają; wiedz, że gdybyś nie był przyszedł, wiedziona nienawiścią, byłabym obcą o śmierć własną ręką przyprawiła; ale zdaje się, że ty masz do niej dawniejsze prawa, czyń więc z nią co postanowiłeś, mojej pomocy możesz być pewien!
— Dziękuję, a jeżeli kiedy będziesz potrzebowała pewnej ręki, przypomnij sobie Don Józefa Serranę, który ci chętnie wzajemną usługę wyświadczy!
W tej chwili nieco się rozwidniło i w gęstych krzakach pokazały się ukryte jego czatujące kreatury.
— Przyprowadziłeś z sobą pomoc, Józefie Serrano, to dobre było wyrachowanie, bo Henryka śpi obok matki cyganów, a bardzo blizko spoczywa strzegący jej Azzo, którego ja kocham i którego za wszelką cenę oszczędzać musisz. Dlatego możesz tylko dostać się do Henryki, gdy na śpiących napadniesz, ale oni się obudzą, jeżeli z pośrodka ich tę znienawidzoną porwać zechcesz! — powiedziała Aja, spoglądając ku obozowi, który teraz, po wygaśnięciu ostatniego żarzącego się węgielka, w ciemnej nocy pogrążony, przy świetle księżyca o sto kroków przed nim się ukazał.
— A więc weźmiemy ją przemocą! — odpowiedział Józef, ze stanowczością wskazującą zdrajczyni, jaka żądza i niecierpliwość napełniała czarnego szlachcica, z którym dopiero co zawarła przymierze.
Wyraz zadowolenia przebiegł po jej twarzy zimnej, jak marmur; zdawało się, że usta jej powiedzieć pragną: „Ciebie jeszcze raz może potrzebować będę, nie lękasz się żadnego czynu, to mi się podoba!“
Odeszła, ujrzawszy zbliżających się ludzi Don Józefa. Przystąpili oni, skradając się z nabitemi strzelbami w pogotowiu i z nożami u boków, żądali od przywódcy pieniędzy i rozkazów.