Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziéj jest wymowna niż najpiękniejsze słowa.
Tak rozmawiając weszli do pokoju, w którym siedząca przy drzwiach Izabelka palcem do ust przyłożonym dała znak, aby się cicho sprawili, ponieważ Mama jeszcze się nie przebudziła. Poszli więc na palcach do okna, tam usiedli i zarówno z siostrą w milczeniu na siebie poglądali, wieniec i bukiecik z kwiatów poprzednio białą przykrywszy serwetą.
Po półgodzinném przeszło oczekiwaniu usłyszano nareszcie kaszlnięcie w pobliskim pokoju. Dzieci się zerwały.
— Czy Mama już nie śpi? zapytała na wpół cichym głosem Izabella, twarzyczkę do drzwi przytulając.
— Nie, moje dziecko, nie śpię; już mnie Jadwiga kończy ubierać, zaraz będę u was.
— Mama zaraz będzie u nas! zawołały wszystkie troje dzieci z uniesie-