płacono 50 ct., a teraz płacą guldena, to tego wcale nie można nazwać podwyższeniem płacy, ale raczej zniżeniem jej, bo przed 100 laty robotnik za te 50 ct. mógł dwa razy lepiej żyć, niż teraz za guldena. W ogóle praca robotnika dzisiaj płaci się wedle takich samych praw, jak wszelki inny towar.
Wedle tego, co dziś widzimy, możemy powiedzieć, że jest ona w istocie towarem, i to najtańszym i najgorzej płaconym. Wspomnieliśmy już, że zwykle płacą tylko małą część jej wartości, a nigdy całą wartość. Lecz i ta część nie zawsze jest równa i kapitaliści siłują się ciągle ją zmniejszać, o ile tylko można. Robotnik nie może się im opierać, bo nie mając własnego utrzymania, musi przyjmować to, co mu dają, albo ginąć. Inny towar może czekać, aż się znajdzie taki, co da z niego tyle, ile kupiec żąda, — ale towar robotnika — jego praca — czekać nie może, bo głód nietylko dokucza, ale wkrótce odbiera mu siłę i czyni go niezdolnym do pracy.
Cena pracy robotnika przy teraźniejszym porządku oblicza się tak samo, jak cena każdego innego towaru. Ponieważ cena każdego towaru musi wynosić przynajmniej tyle, ile wynosiły koszta wytworzenia tego towaru, a więc i cena pracy robotnika będzie wynosić tyle, ile koniecznie trzeba na wytworzenie robotnika, tj. na jego poprzednie fachowe wykształcenie i na utrzymanie go przy życiu podczas pracy. Że koszta poprzedniego wykształcenia liczą się do ceny pracy, tego nikt nie zaprzeczy; widzimy bowiem, że robotników zręczniejszych płacą drożej, że większa jest płaca np. drukarzów, zegarmistrzów, mechaników i t. d. od płacy taczkarzy, zamiataczy, drwali i t. p., gdyż praca pierwszych polega na długiem ćwiczeniu poprzedniem, które samego robotnika kosztowało niemało czasu, sił i pieniędzy. Lecz właśnie te koszta, poniesione poprzednio przez samego robotnika podczas nauki, wyrównują