Strona:PL François Coppée - Powój.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Biada! biada! Kto może, niechaj się ocala,
W rzekach już od krwi ludzkiej pokraśniała fala
I trupy skaleczałe wyrzuca na brzegi.
Biada! Biada!.. nadchodzą Prokopa szeregi,
Odzywa się okropnie z za góry poblizkiej
Straszny bęben, zrobiony z skóry Jana Zyski...
Jak gdyby głosem jego wołał na bój krwawy.
Zawrzała już Saksonia, Czechy i Morawy.,.
Już idą na cesarskich; pod wodzą Prokopa,
Dwa dziesiątki tysięcy krwiożerczego chłopa,
Trzydzieści armat ciężkich, dwieście wozów z bronią,
Grzmią rogi i miedziane trąby w górach dzwonią...
Gdy natrafią na klasztor, biada klasztorowi!
Nie ostać się niewieście słabej, ni starcowi...
Ksiądz, zakonnik czy laik, nawet mniszka blada,
Wszystko pod ich toporem i szablicą pada...
A Prokop, wódz nabożny, wsparłszy się na łęku
Swego siodła, ma świętą Ewangelię w ręku
I czyta podczas rzezi...
Oddział taborytów
Złupiwszy jakiś klasztor biednych Karmelitów,
Wywlókł dwudziestu mnichów z tej krwawej pożogi
I wszystkim do jednego poobcinał nogi...
A potem pędząc kijmi skrwawione kaleki
Kazał im biedz nieszczęsnym...
Szedł rozgłos daleki
O pochodzie sekciarzy i ich okrucieństwach,
Wszyscy drżeli na wieści o owych męczeństwach,
A przez lasy, manowce i przez ścieżki kręte
Uciekali duchowni.... i naczynia święte
Unosili z kościołów. — I lud zdjęła trwoga
I ślad krwawy znaczyła taborytów droga...
I słychać było krzyki: — Uciekaj kto może!
Prokop idzie!...
Płomieni zbliżało się morze...
Już nadciągała rzesza okrutna i zbrojna,
Lecz Tekla była równie mężna i spokojna,
Jak święci męczennicy z pierwszych wieków wiary.
A kiedy do klasztoru przyszedł wieśniak stary
I ostrzegł, ze już słychać trąby niedaleko
I że mieczów tysiące połyska za rzeką,
Rozkazała dzwonnikom uderzyć we dzwony,
Otworzyć drzwi klastorne, spuścić most zwodzony,
Oświetlić cały kościół, siostrom klęknąć w chórze
I śpiewać „miserere“...
Już zdala, na górze
Widać straż taborytów — spadają w doliny
Hufce z groźnym łoskotem, jak śnieżne lawiny;
Na skarogniadym koniu, ciężkim i spienionym