Przejdź do zawartości

Strona:PL Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara tom I.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 106 —

kowa — ale szkoda, żeś się pan, nie powstrzymał: człowiek, powiadam panu, najszlachetniejszy, ale proch, proch! — Wybuchnął, zakipiał, spłonął — i basta! I po wszystkiem czegoś bardzo przyjemnego.
i w pułku przezwano „porucznikiem prochem“...
[1]
— A jaki to był p-pułk! — zawołał porucznik, bardzo zadowolony, że mu tak przyjemnie pochlebiono, ale wciąż jeszcze z gniewem.
Raskolnikow powziął raptem ochotę powiedzenia im wszystkim czegoś bardzo przyjemnego.
— Ależ na miłość boską, kapitanie — zaczął bardzo swobodnie, zwracając się do naczelnika — wejdźcież panowie i w moje położenie... Gotów jestem prosić tego pana o przebaczenie, jeżelim mu w czemkolwiek uchybił, jestem biedny i chory student, udręczony (tak się wyraził: „udręczony“) przez biedę. Jestem były student, ponieważ obecnie nie mogę się utrzymać, ale ja dostanę pieniądze... Mam matkę i siostrę w gubernji... Przyślą mi i... zapłacę. Moja gospodyni dobra kobieta, ale do tego stopnia rozgniewała się, żem stracił lekcje i nie płacę już czwarty miesiąc, że mi nawet obiadu nie przysyła... I nie pojmuję nawet, jaki to kwit! A teraz domaga się ode mnie na zasadzie kwitu, cóż ja jej zapłacę, osądźcie sami panowie...
— Ale to nas nic nie obchodzi... — znowu wtrącił referent.
— Dobrze, pozwól pan, zgadzam się z panem w zupełności, ale niechże i ja powiem swoje — podchwycił znowu Raskolnikow, zwracając się nie do referenta, lecz ciągle do naczelnika, starając się jednak wszelkiemi siłami zwracać się także i do porucznika, chociaż ten uparcie udawał, że przegląda jakieś papiery i pogardliwie nie zwracał nań uwagi — pozwól pan i mnie wyjaśnić z kolei, że ja mieszkam u niej blisko trzy lata, od samego przyjazdu z prowincji i kiedyś... kiedyś... zresztą, dlaczego mam się nie przyznać — z samego początku obiecałem ożenić się z jej córką; przyrzeczenie słowne, zupełnie swobodne... Była to panienka... zresztą podobała mi się nawet... chociaż nie byłem zakochany... jednem słowem, młodość, t. j., chcę przez to powiedzieć, że u gospodyni miałem wówczas duży kredyt i prowadziłem po części takie życie... byłem bardzo lekkomyślny...

— My wcale nie żądamy od pana takich zwierzeń,

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd składu - Fragment tekstu - I po wszystkiem czegoś bardzo przyjemnego. - jest umieszczony prawidłowo dwa akapity niżej.