Strona:PL Feval - Garbus.djvu/692

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zapewne; ale Gonzaga jest przyjacielem regenta od dwudziestu pięciu lat.
— Więc pan myślisz, że książę regent jest zdecydowany osłaniać księcia Gonzagę?
— Ja osobiście jestem zdecydowany — przerwał p. Maszolt — nic nie myśleć dopóki nie będę wiedział napewno, czy Gonzaga stracił moralny kredyt u regenta czy nie.
Kiedy to mówił, otworzono drzwi i na progu ukazał się Gonzaga. Oddano sobie wzajemne ukłony.
— Cóż to? Jeszcze nie dnieje u jego królewskiej wysokości? — zapytał Gonzaga.
— Nie otworzono nam drzwi — odpowiedzieli razem urzędnicy państwowi.
— A więc — pospieszył dodać Gonzaga — jestem pewien, że będę zamknięte dla wszystkich.
— Breon! — zawołał naczelnik policyi.
Nadbiegł służący.
— Idź zaanonsować jego królewskiej wysokości księcia Gonzagę — rozkazał p. Maszolt.
— Czyżby dla mnie wydane były wyjątkowe rozkazy — zapytał Gonzaga spoglądając na urzędnika podejrzliwie i z pewnym niepokojem.
Obaj dygnitarze odpowiedzieli z uśmiechem kłaniając się księciu:
— To jest zrozumiałe, że jego królewska wysokość, zamykając drzwi przed ministrami, nie chcę się pozbawiać przyjemności z towarzystwa swego najlepszego przyjaciela.
Lokaj powrócił i od progu głośno powiedział: