Strona:PL Feval - Garbus.djvu/612

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie, nie dam wam Oriola. Idźcie.
— Moje piękne dzieweczki — rzekła Niyella, podchodząc do pań — dona Kruz chce nam pokazać tualetę panny młodej.
Wszystkie panny powstały i z doną Kruz na czele weszły do saloniku, naprzeciwko buduaru, w którym niedawno, widzieliśmy obie przyjaciółki. Rzeczywiście w saloniku leżała ślubna tualeta, wszystkie kobiety zaczęły ją oglądać ciekawie.
Gonzaga mruknął na Pejrola, który natychmiast zamknął drzwi za damami. Dona Kruz drgnęła mimowoli i cofnęła się ku drzwiom, ale Nivella odciągnęła ją za rękę.
— Wszak ty musisz nam pokazać, piękna, ptaszyno — powiedziała — nie zwolnimy cię z tego.
W sali pozostali tylko mężczyźni. Gonzaga zajął miejsce wśród głębokiego milczenia. Cisza obudziła małego markiza.
— Dobrze, dobrze! — przemówił. — Ale gdzie są damy?
A gdy nikt mu nie odpowiedział, mruczał do siebie:
— Przypominam sobie, że widziałem w ogrodzie dwie urocze istoty. Ale czy to naprawdę mam pojąć za żonę jedną z nich, czy to nie sen? Na honor, nic nie wiem! Kuzynie — przerwał nagle, — tu strasznie ponuro! Ja idę do pań.
— Zostań! — rozkazał książę.
Potem wodząc wzrokiem po zgromadzonych, zapytał:
— Czy macie zimną krew, panowie?