Strona:PL Feval - Garbus.djvu/570

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, tak. Powiesili go?
— Ależ nie, korono cierniowa! Piękny chłopak, złote serce! Massabiu zarabia na życie takim sposobem, że panom chirurgom sprzedaje świeże jeszcze ciało ludzkie.
— Przestań — skrzywił się Gonzaga.
— Cóż znowu, ekscelencyo! Niema w niczcm wstydu, ani podłego rzemiosła-. Ale jeżeli nadużywam pańskiej cierpliwości, ręko Boska!
— Przechodź do faktów — rozkazał książę..
— Fakt jest, żem spotkał małego Massabiu na przedmieściu św. Jakuba, “Adieu, Massabiu, kochanie” — mówię. “Adieu Kokardasie” odpowiada. “Jakże zdrowie, Massabiu, kochanie” — mówię. “Adieu, “Jako tako. A skąd ty idziesz, skorupko?” “Ze szpitala, musiałem odnieść towar...”
Kokardas zatrzymał się na chwilę. Gonzaga zwrócił się cały do niego. Wszyscy słuchali chciwie. Paspoal miał ochotę paść na kolana i wielbić swego szlachetnego przyjaciela.
— Słyszycie, panowie, — zaczął Kokardas rozzuchwalony swą bezczelnością. — Łotrzyk wracał ze szpitala, miał jeszcze na plecach wielki worek. “Idź z Bogiem, kochanku” — powiedziałem mu. I kiedy Massabiu schodził na dół, ja szedłem w górę do Val-de-Grace...
— No i tam coś znalazł? — przerwał Gonzaga.
— Znalazłem tam mistrza Jana, chirurga królewskiego, jak krajał trupa dla nauki swych uczniów, trupa, którego ten pajac Massabiu, świeżo im sprzedał....