Strona:PL Feval - Garbus.djvu/551

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sformowały mi i zahartowały duszę. To czasami zabija, mnie to nie zabiło. Złość innych dodała mi siły. Gdy stałem się człowiekiem silnym, czy mnie to uczyniło złym? Panowie tych którzy byli moimi wrogami, niema już, więc nie mogą powiedzieć....
Było coś tak dziwnego i niespodziewanego w tych słowach, że wszyscy w milczeniu słuchali. Ci ludzie zepsuci, jakby nagle złapani, stracili drwiący uśmiech. Gonzaga słuchał uważnie i ze zdziwieniem. Wrażenie tych słów było, jak zimno, które się odczuwa na dźwięk groźby niewidzialnego wroga.
— Gdy byłem silny — ciągnął dalej garbus — miałem jedno pragnienie, chciałem być bogatym. Przez lat dziesięć, a może i więcej pracowałem wśród śmiechu i wymyślam Pierwszy grosz jest trudny do zdobycia, drugi łatwiejszy trzeci sam przychodzi. Trzeba dziesięć groszy na dziesiątkę, dwadzieścia dwudziestek na luidora. Krwawym potem zdobyłem pierwszego luidora, zachowałem go. Gdy jestem bardzo zmęczony, przypatruję się mu: widok jego ożywia moją dumę, a duma jest siłą człowieka. Grosz po groszu, luidor po luidorze zbierałem. Nie jadłem do syta, zato piłem ile chciałem, bo woda w fontannach nic nie kosztuje. Ubierałem się w łachy, spaleni na kamieniach. Skarb mój się powiększał: zbierałem, zbierałem ciągle!
— Jesteś więc skąpcem? — przerwał Gonzaka, z pośpiechem, jakby odczuł zaciekawienie lub przyjemność, odkrywając słabą stronę w tej dziwnej istocie.
Garbus wzruszył ramionami.