Strona:PL Feval - Garbus.djvu/540

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ale co zrobimy z tą drugą dziewczyną, mówię, o tej która ma uśmiech i spojrzenie Neversa?
— Przeklęty garbus! — zawołał kupiec, piszący w tej chwili na plecach Ezopa. co się tak ruszasz?
Rzeczywiście garbus uczynił ruch mimowolny w stronę Gonzagi.
Książę się zamyślił.
— Zastanawiałem się nad tem — rzekł jak by do siebie, — co byś ty zrobił z tą dziewczyną poczciwy Pejrolu, gdybyś był na mojem miejscu?
Służalec uśmiechnął się niedwuznacznie. Gonzaga zrozumiał go widocznie, bo odparł prędko:
— Nie, nie! Nie chcę. Mam myśl inną. Powiedz mi, który z naszych satelitów jest najbardziej zatracony i zgubiony?.
— Chaverny — odparł bez wahania Pejrol.
— Stójże spokojnie, garbusie! — zawołał nowy przekupień.
— Chaverny! — powtórzył Gonzaga, którego twarz rozjaśniła się nagle. — Lubię tego chłopca, ale mnie krępuje; to mnie od niego uwolni.
Tymczasem tłum na dziedzińcu krzyczał, ruszał się, kotłował. Kupowano, sprzedawano na wszystkie strony, niekiedy dochodziło do bijatyki.
Bóg wie, ile garbus miał w tej chwili roboty; nie spuszczał jednak z oka Gonzagi i dobrze usłyszał nazwisko Chaverny’ego.
— Zamykają! Zamykają! — wrzeszczał