Strona:PL Feval - Garbus.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To także obietnica, a ja zaczynam już im nie wierzyć.
I znów czoło jej się wygładziło, a marzący;wyraz złagodził ostry połysk oczu.
— Oni mnie wszyscy znali — mówiła — i ludzie prości i panowie. Lubili mnie i, gdy przychodziłam wołano “chodźcie, chodźcie zobaczyć tancerkę, będzie nam tańczyła taniec Kseres!” Jeżeli się spóźniałam, wielu, wiele ludzi czekało na mnie na Plazza Santa za Alkazarem. Gdy śnię w nocy widzę wielka drzewa pomarańczowe, które swą wonią napełniają wieczorne powietrze, lub te domy o rzeźbionych, wieżyczkach. A, a! Pożyczałam moją mandolinę nie jednemu wielkiemu panu w Hiszpanii! Piękny kraj! — mówiła ze łzami w oczach — kraj perfum i serenad! Tu cień waszych drzew jest zimny i nabawia dreszczy!
Głowa opadła jej na ręce. Gonzaga pozwolił jej mówić i zdawał się rozmyślać:
— Czy sobie przypominacie, panie? — zapytała nagle. — Było to wieczorem, tańczyłam dłużej, niż zwykle. Nagle na zakręcie ciemnej uliczki ujrzałam cię, panie, tuż przed sobą, zlękłam się, ale i ucieszyłam. Gdyście panie, do mnie mówili, głos wasz poważny i słodki ściskał mi serce, ale nie myślałam wcale o ucieczce. A wyście, stanąwszy przedemną. aby zagrodzić mi drogę zapytali: “Jak się nazywasz moje dziecko?” “Santa Kruz, ” odrzekłam. Nazywano mnie Florą, gdy chodziłam z mymi braćmi Cyganami z Grenady ale ksiądz ochrzciwszy mnie nadał mi imię Marya z pod Świętego Krzyża, po hiszpańsku Santa-Kruz. “Ach — rzekliście — jesteś chrześcijanką!“