Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/430

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Który nawiedził dom,
Można już widzieć na oczy,
Jak pod pałacu ściany
Orszak z zwłokami się toczy.
Troje ich razem umiera.
Troje się w mroku jednoczy.

Wchodzi orszak pogrzebowy, któremu towarzyszy

ANTIGONE.

Żadna zasłona — nic! —
Ani mi włosów nie skrywa
Ni delikatnych lic!
Wcale nie troszczę się o to,
Co powie człowiek,
Że mi z pod powiek
Znikła ta krasa oblicza,
Ona rumianość żywa,
Ona dziewicza
Wstydliwość.
Bólu mnie pędzi szał.
Żałości niecierpliwość!
Szalona, o, szalona
Skaczę naokół tych ciał!
Przepaski złoto
Zdarłam z mej głowy.
Na strzępy poszedł ten szmat szafranowy,
Ten szmat bogaty
U łona!
I tylko lejąc potoki
Łez,
Prowadzę, prowadzę
Te zwłoki!...