Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/428

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
GONIEC.

Posłuchaj, jaka jeszcze inna klęska spada
Na ciebie. Gdy synowie wyzionęli ducha.
Nadeszła ku nim matka, ta biedna starucha,
I widząc konających ze śmiertelnej rany,
Wyjękła: »Ach! zapóźno, dobytku kochany,
Przybywam!« I kolejno obejmując dziatki,
Poczęła opłakiwać daremny trud matki.
Zaś siostra, padłszy obok, biadała w ten sposób:
»O bracia! O najdrożsi ze wszystkich mi osób!
Na sztych wystawiliście matkę starowinę
I moje zamążpójście!« I w oną godzinę
Eteokl, prawie tchu już nie mając, te jęki
Macierzy usłyszawszy, mógł li brzemię ręki
Omdlałej na biedaczce położyć, lecz z okiem
W łzach tonącem. Był to znak, że chowa
Dla matki wielką miłość... Polyneik, co w sobie
Miał jeszcze jakiś oddech, widząc w tej żałobie
I matkę swą i siostrę, wyszeptał: »Ze świata
Odchodzę! Żal mi ciebie i siostry i brata
Żal również, bo choć dla mnie zamienił się w wroga.
Nie przestał być mi bratem!... Rodzicielko droga
I ty, moja siostrzyczko, mam prośbę: na ziemi
Rodzinnej pochowajcie mój zewłok, dobremi
Słowami gniewne miasto ułagodźcie! Blizny
Zadałem mu, lecz tyle chyba ojcowizny
Odstąpi człowiekowi, co nie zdobył tronu!
Tą ręką, matko moja« — i dłoń jej na oczy
Gasnące swe położył — »ach! już mi się mroczy
W źrenicach tych!... Żegnajcie!« Tak więc brat przy bracie
Niewczesny skończył żywot. Zaś matka, po stracie
Utulić się nie mogąc tak okrutnej, z ciała