Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie będę:
Ku drugiej się wezmę robocie,
Z naczyń, kowanych w złocie,
Skropię jej grzędę
Kroplami rosy,
Czerpanych z źródlisk Kastalji.
Czysty-ć ja z łoża
Powstałem,
Więc zrosić ziemię tę mogę
Źródlanej rosy
Kryształem.
Oby ma służba boża
Trwała do końca.
A jeśli na inną drogę
Spędzą mnie losy,
Niechże mi gwiazda
Świeci szczęśliwa!
Ach! ach!
Razem z blaskami słońca
Ptaków gromada
Rzuca swe gniazda,
Na stromym uwite Parnasie:
Niech mi czerń wasza nie spada
Na ten świątynny gmach!
A zasię wam, a zasię
Do pozłocistych ścian!
Pod ręką moja cięciwa!
Pocisk gotowy!
Nie ujdziesz niechybnych ran,
Padniesz u moich stóp,
Drapieżny gończe Zeusowy,
Którego ostry zakrzywiony dziób