Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie mogło, zachęcała dalej: — „szukaj albo wrócisz głodny.”
Jak one biegały teraz po zaroślach jeżynowych, jak staczały się po miękkiej trawie, jak kołowały tu i tam i węszyły noskami, wsadzając je w każdą dziurę! Jak skakały jeden przez drugiego, gdy wietrzyk przyniósł im jaki miły zapach i zdawał się mówić „chodź tą drogą” — i jak pysznie i szybko nauczyły sie poznawać ślady ojca i matki i w pełnym biegu chwytały ukryte gdzieś pożywienie.
Było to zapoczątkowanie samodzielnego życia i w ten sposób lisiątka nauczyły się prawdziwego polowania.
Największe szczęście w polowaniu miał najstarszy lisek i wskutek tego rósł najszybciej. Najlepsze kęski chwytał z pod oczu rodzeństwa i wszędzie był pierwszym. To też codzień stawała się widoczniejsza różnica między nim a resztą rodzeństwa. Dziecięce jego futerko przybierało coraz ciemniejszą barwę, wreszcie stało się ciemno rude, podczas gdy twarz i nogi były całkiem czarne.
Był to koniec lipca. Stare lisy nietylko starały się nauczyć swe małe poszukiwania pożywienia w fermach, ale i umiejętności zachowania się w każdem niebezpieczeństwie. Przytrafiały się bowiem i tutaj różne przygody. Nieraz np. słyszały lisy złowrogie szczekanie ciemnego psa, kołującego przy ich legowisku, za każdym razem jednak jedno ze starych potrafiło zręcznym figlem zmylić węch wroga i ocalić kryjówkę. Lisiątka