Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ły liście, skrzypiały brzozy, a strumień śpiewał i dzwonił. Zwłaszcza w owym pamiętnym dniu śpiew sosen pozostał dla nich strasznem wspomnieniem, podczas gdy dźwięki osiny i strumienia napełniały je błogim spokojem.
Z jednej strony mieszkania lisiego roztaczała się piękna zielona łąka, oddzielona od strumienia zaroślami jeżynowemi, wybrzeże zaś porastały trzciny, w których woda przestawała na chwilę szemrać i opłukując ich mocne łodygi, płynęła dalej ze śmiechem i wesołością.
Zielona pochyłość była ulubionem miejscem zabaw lisiąt i tutaj odbywały się znane sceny przy powrocie do domu ojca myśliwego obładowanego zdobyczą. To też ziemia była tutaj cała zasiana śladami maleńkich stóp i resztkami po odbywających się bitwach. Lisiątka żyły tu spokojnie i szybko wzrastały, stając się coraz silniejsze; zwłaszcza najstarszy odznaczał się niezwyciężoną siłą, i w miarę wzrostu ciemniało jego futerko, a ciemna pręga na twarzy stawała się także coraz ciemniejsza.
Rodzice zaczęli teraz wprawiać swą trójkę do polowania. Matka odłączyła je już od piersi i musiały one żywić się już tylko tem co dorośli. Nauka zaczęła się od tego, że ojciec i matka przynieśli jakieś zwierzę świeże i kładli je nie przy drzwiach, lecz w lesie na pewnej odległości od nory, coraz to dalszej — i matka zachęcała je miękkiem nawoływaniem do szukania. Jeśli znalazło, wydawała czuły ton, jakby chciała powiedzieć: „bardzo dobrze” — gdy zaś znaleźć