Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

po raz pierwszy od czasu swego dzieciństwa. Potężny, wszechwładny Gryzli uszedł przed nieznanym wrogiem.
Była to chwila przełomowa w życiu Uaba.
Gdyby zamiast cofać się, Uab poszedł w stronę, skąd woń niebezpiecznego zwierza przychodziła, byłby znalazł o jakie 50 kroków ukrytego w zaroślach chytrego psotnika, który na pół martwy, drżąc jak liść osiki, nie miał odwagi ruszyć się — i byłby od jednego zamachu uśmiercił mizernego prześladowcę. Albo, gdyby chociaż wziął swą zbawienną kąpiel, uwolniłby się od dolegliwości i nabrawszy siły, mógłby żyć spokojnie, nie obawiając się spotkania ze swym tajemniczym wrogiem. Ale Uab przeląkł się i cofnął... Schodził z góry wolno, kierujac się do niższego pasma gór Sosnowych — gdy wtem poczuł ten okropny zapach, który znał oddawna, ale za którym nigdy jeszcze nie poszedł, bo nie tylko go nie rozumiał ale miał dotychczas wyraźny do niego wstręt. Tym razem poszedł za nim i znalazł się w małym pustynnym wądole, którego dno założone było mnóstwem kości zwierząt i ich resztkami. Uab domyślił się, że to jest cmentarzysko różnych zwierząt, które tu przychodziły zakończyć swe życie, ale nie wiedział on, że u góry wąwozu tego znajdowała się szczelina, z której wydobywał się jakiś jadowity gaz i wypełniał jamę, grożąc śmiercią każdemu, kto tu pragnął spocząć. Uab tego nie wiedział, ale czuł że mu się robi duszno i niemiło i zapragnął czemprędzej stamtąd odejść i wtedy to poczuł