Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mieni i piasku, a zobaczywszy na drzewie znak Uaba, stanął na zrębie skały i położył swój znak wyżej o kilka stóp ponad tamtym. Potem zeskoczywszy pospiesznie, rozejrzał się wokoło i z niepokojem wietrzył, gdyż posłyszał jakiś szelest. Wtem wiatr przyniósł mu zapach wszechwładnego Gryzli i jednocześnie usłyszał bardzo blizko trzask gałęzi. Mały intruz struchlał i — wokamgnieniu pognał do lasu.
Tak, to był Uab. Szedł właśnie do swej siarczanej kąpieli, gdyż czuł się słabym i zmęczonym, nietylko bowiem dokuczała mu tylna noga, ale przedewszystkiem prawe ramię, w którem tkwiły dwie kulki myśliwskie. Przywlókł się na piasczysty pagórek, kulejąc i stękając, ale na wstępie poczuł zapach wroga. Obejrzał się i ujrzał na przybrzeżnym mule ślady jego łap. Zdawało mu się na razie, że ślady te były małe, ale nie dowierzał już swym mętnym oczom, a gdy w chwilę potem ujrzał świeży znak na drzewie na wysokości, której w żaden sposób nie mógł dosięgnąć, przystanął zaniepokojony. Nos i oczy wskazywały na niedaleką obecność intruza, a choć ślady świadczyły o niewielkiej jego postaci, on był pewien, że będzie miał do czynienia z potężnym, młodym przeciwnikiem. A czuł się dzisiaj tak słabym, że nie miałby odwagi stanąć do nierównej walki, w której spodziewał się być zwyciężonym. Po krótkim więc namyśle zawrócił, nie używszy swej zbawczej kąpieli. Poszedł tą samą drogą, którą przyszedł, jeszcze bardziej posępny i zbolały — cofnął się