Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cej niedźwiedzi w mem życiu. Przecież to jest najsilniejszy, najzłośliwszy Gryzli w całej Ameryce.
— Niepodobna — odrzekł stróż — przecież on jest u nas co rok przez lipiec i sierpień — wątpię czyby przychodził z tak daleka!
— Ależ to on! — twierdził stanowczo kolonista. — Już wiem teraz, gdzie nasz Uab przepędza lipiec i sierpień — właśnie w tych miesiącach znika zupełnie z naszej okolicy. Może pan się przekonać — wszak on kuleje i utyka trochę na tylną nogę i nie ma jednego pazura u lewej nogi. Nie ulega wątpliwości, że to on.
— A więc tutaj spędza on lato! Ale nieprzypuszczałem żeby ten stary niegodziwiec potrafił tak żyć spokojnie i zgodnie!
Stary Gryzli był mile widzianym gościem letnim, gdyż zachowywał się bez zarzutu. W pierwszym roku tylko, zanim poznał prawa parku, dał uczuć swe bezwzględne usposobienie. Podszedł on do samego hotelu i znalazłszy drzwi otwarte wszedł wewnątrz, dostał się do sali, gdzie siedzieli goście i stanął na tylnich łapach, ukazując się w całej swej postawie. Naturalnie, przerażeni ludzie, uciekli do swych pokojów. Wtedy niedźwiedź wszedł do kantoru. Urzędnik zaś siedzący tam rzekł:
— Widać że potrzebna jest tobie ta izba, ustępuję więc do drugiej — i przeskoczywszy stół w padł do biura telefonicznego, zam knąwszy drzwi za sobą. Tutaj wysłał natychmiast do zarządzającego ochroną parku następującą depeszę: „Stary Gryzli jest w kantorze hotelu, po