Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obejściu innych sal hotelowych. Czy wolno strzelić do niego.”
Odpowiedź brzmiała:
„W parku strzelać nie wolno. Można użyć sikawki.”
Tak też zrobiono i wielki szary niedźwiedź, zaskoczony zimną kąpielą, uciekł czemprędzej z kantoru, ale po drodze przebiegając przez kuchnię porwał wiszącą tam ćwierć wołowiny i znikł w lesie.
Był to jedyny zatarg, jak i Uab miał z ludźmi.
Prócz tego tylko raz jeszcze naruszył spokój między niedźwiedziami.
Żyła tam w parku niedźwiedzica znana ze swej złośliwości. Miała ona jedynaka, piszczącego, nieznośnego niedźwiadka, za którym krok w krok chodziła i chroniła przed wszelkim widomym i urojonym wrogiem. Niedźwiadek rozpieszczony, był niecierpiany przez inne niedźwiedzie, ale że matka jego odznaczała się obok złośliwości wielką siłą, więc wszyscy czarni jej krewniacy ustępowali jej z drogi. Tylko Gryzli wzbudzał w niej niepokój. Postanowiła go więc przegnać, ale przy pierwszej próbie dostała od starego zawadjaki takiego klapsa potężną łapą, że się przewróciła. Byłby ją może Uab zabił, ale szanował prawa parku, a przytem czarna niedźwiedzica w okamgnieniu wdrapała się na sosnę, na wierzchołku której przywitał ją radosnym piskiem jej ukochany jedynak. Od tej pory czarna unikała spotkania z Uabem, a ten zyskał sobie opinję poważnego niedźwiedzia, nie-