Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się kończył, znikały — ale nikt nie wiedział skąd przychodziły i dokąd odchodziły.
Pewnego dnia wstąpił do hotelu „Fountain” właściciel kolonji Paletta. W czasie swego pobytu zachodził często w okolicę stosu biesiadniczego niedźwiedzi i przyglądał się ucztującym. Było tam wtedy najwięcej niedźwiedzi czarnych, ale uwagę jego zwrócił przedewszystkiem wielki srebrzysty Gryzli, który pojawiał się przed samym zachodem słońca.
— Ten szary — objaśniał człowiek z hotelu towarzyszący koloniście — jest największym ze wszystkich Gryzli w parku, ale jest bardzo spokojnego usposobienia, inaczej strach pomyśleć, coby się tu działo!
— Ten?! — zapytał zdziwiony kolonista, w chwili, gdy Gryzli zbliżał się ociężale i całe jego wielkie cielsko wynurzyło się z pośród pni sosen, dążąc do stosu.
— Ten! A czyż to nie jest Uab z Meteetse! Jeśli to nie on, to doprawdy niech nie ujrzę wię-